Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Nieudolni „czarownicy”

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Osoby, wędrujące z Parowej wzdłuż koryta rzeczki Czernej Wielkiej w kierunku północnym, po jakimś czasie docierają do położonej w głębi lasu murowanej przeprawy, wzniesionej nad tym urokliwym ciekiem. Okoliczna ludność nazywa ją czerwonym mostem.
Nieudolni  „czarownicy”

Nieudolni  „czarownicy”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Nieudolni  „czarownicy”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Obiekt ten tudzież rozrzucone w pobliżu, porośnięte pokrzywami i samosiejkami ruiny domów dobitnie świadczą, że bytowali tu niegdyś ludzie. Prochy wielu dawnych mieszkańców tej puszczańskiej osady spoczywają na pobliskim, przedwojennym cmentarzu, całkowicie niemal pozbawionym nagrobków. Zapomnianą nekropolię litościwie otula za to bujna przyroda. Natura powraca do miejsca, gdzie na wydartym przed wiekami puszczy terenie tętniło niegdyś życie wioski Neuhaus.

Po drugiej wojnie światowej jej resztkom nadano nazwę Nowoszów, używano także określenia Nowiny.

Przed stuleciami stał tu najpierw zamek, wzniesiony przez księcia Bolka II Małego około roku 1366. Strzegł on wspólnie z warownią w Kliczkowie i innymi tutejszymi grodami zachodnich rubieży księstwa przed zakusami czeskimi – a także do czasu ochraniał biegnący tedy, nowy trakt handlowy. Aliści odkryto, że znajdywali tu też schronienie owi niecni rabusie, mający co prawda status rycerzy, ale bezlitośnie łupiący kupieckie wozy. Rozwścieczeni tym faktem zgorzeleccy mieszczanie pomiędzy rokiem 1368 a 1369 wysłali wojska Związku Sześciu Miast, które zniszczyły budowlę. Ponoć jej ślady przetrwały aż do dziewiętnastego wieku.

Po włączeniu Dolnych Łużyc do Królestwa Czech Nowoszów w roku 1370 nabył Heinrich von Seidlitz (odnotowywany także jako Czedelicz), zaś siedem lat później nowym włodarzem wsi został wójt Górnych Łużyc - Beneš z Dubí. Z kolei od niego dobra odkupili mieszczanie zgorzeleccy.

W Nowoszowie już w średniowieczu funkcjonowały kuźnice, eksploatujące okoliczne pokłady rudy darniowej i dostępne w ogromnych ilościach drewno. Z czasem wykorzystano przepływającą rzekę do napędzania - za pośrednictwem koła wodnego - urządzeń ciągle udoskonalanych hamerni.

W 1845 roku pracował tu także młyn wodny jak również krosno tkackie, poruszane nurtem Czernej Wielkiej. Ponadto istniał kościół ewangelicki, przynależący do luterańskiej parafii w Koninie Żagańskim.

W lasach opodal wsi stał wiekowy, kamienny krzyż z wyrytym napisem "SW 1768 16 Novbr." Jedna z niepotwierdzonych źródłowo wersji głosiła, iż upamiętniał on jakąś tragedię. Ponoć 16 listopada 1768 roku śmierć dopadła w tym miejscu pewnego Samuela Weise - lub Wenzela. Poza tą enigmatyczną informacją nic więcej nie było wiadomo o okolicznościach tego dramatycznego wydarzenia.

Zupełnie inna legenda, zapewne oparta na chętnie powtarzanych, ludowych bajaniach, wplotła w historię postawienia owego krzyża działania czarnoksięskich sił.

Oto bowiem dawno temu w okolicy Nowoszowa zaczęły się jakoby gwałtownie mnożyć żmije. Gadziny coraz częściej wpełzały ludzkich obejść, a wkrótce ich wyjątkowo wredny jad zaczął zabijać zwierzęta domowe. Wreszcie doszło do bezpośrednich ataków na mieszkańców wsi.

Czy doprowadzało to do zgonów ludzi – na ten temat legenda milczała. Być może bajarze mieli nadzieję, iż przekazujący owe opowieści kolejnym słuchaczom sami je jeszcze „podkręcą”.

Do wsi sprowadzono więc czarownika, który obiecał uporać się z plagą żmij. Zamierzał tajemnym sposobem zwołać wszystkie gadziny z całej puszczy i tak je swoimi gusłami omamić, by raz na zawsze opuściły okolicę Nowoszowa. Kiepski jednak musiał być z niego magik, bowiem popełnił jakiś błąd w sztuce. Podobno zdołał jedynie zwołać pełzające towarzystwo tam, gdzie później postawiono wspomniany krzyż, lecz na więcej zabrakło mu odpowiednich kwalifikacji czarnoksięskich. Rozjuszone żmije dopadły nieszczęsnego partacza i wręcz go zagryzły.

Warto tu przytoczyć także inny przypadek osoby parającej się rzekomo czarami. Było to w Spytkowie, wsi odległej od Nowoszowa o kilkadziesiąt kilometrów, leżącej nad utworzonym znacznie później zalewem Witka. Według zapisków z połowy szesnastego stulecia za prominentną osobę tej sadyby uznawano niejakiego Hansa von Boblitz.

Mizerne są informacje o jego czarnoksięskich sukcesach, wiadomo natomiast, iż w 1549 roku uwięzili go zgorzeleccy mieszczanie. Co ciekawe – nie chodziło tym razem o magiczne sztuczki, lecz ordynarne fałszowanie dokumentów finansowych.

Złodzieja – „mistrza” magii ostatecznie wypuszczono na wolność, o którą błagał klęcząc na zgorzeleckim rynku. Tam też przysiągł, że natychmiast opuści Łużyce, na co jego sędziowie przystali.

Z tych dwóch przypadków morał wypływa taki, że jeśli za coś się bierzesz, wprzódy sprawdź, czy masz do tego odpowiednie kwalifikacje – ale nade wszystko nie kradnij !


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 20 kwietnia 2024
Imieniny
Agnieszki, Amalii, Czecha

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl